Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest 26 kwi 2024, o 07:55



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 7 ] 
Polskie górki 18-25.08.2012 [Szklarska Poręba -> Zakopane] 
Autor Wiadomość
motorowerzysta

Dołączył(a): 18 wrz 2011, o 12:19
Posty: 60
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650N K6
Post Polskie górki 18-25.08.2012 [Szklarska Poręba -> Zakopane]
Postanowiłem (w końcu!) podzielić się z Wami wrażeniami z moto-wycieczki po południu Polski i najsławniejszych górskich winklach. Nie mam co się nawet porównywać do Waszych niesamowitych wojaży po europie - to zupełnie inna skala. Choć dla mnie - pierwszosezonowca na pierwszym motórze, to i tak niezły wyczyn i może zachęci innych świeżaków do spróbowania dalszych wypadów. Da się, a do tego satysfakcja po wykonaniu założonego planu jest niesamowita. :)

Obrazek

Na początek krótkie podsumowanie fakto-liczbowe:

Trasa: 1700km z hakiem: http://goo.gl/DG1YX
Obrazek

Skład: ja + Kasia - the best plecaczek ;)
Dni: 8 - od soboty do soboty, w tym 2 “dni bez motocykla”
Bagaż: 3 kuferki (1x46, 2x22), 1 tankbag 19L
Pogoda: ładna, choć zbyt upalnie jak na moto (chwilami ponad 30°C) i z przelotnymi opadami deszczu
Miejscowości noclegowe: Niesulice, Szklarska Poręba, Kudowa Zdrój, Szczyrk, Zakopane
Spalanie: Wessało 95L, co dało spalanie na poziomie 5.5L/100 km
Koszt na dwie osoby: Paliwo - 550zł; 5 noclegów - 560zł; reszta to koszty “na życie” - u każdego co innego (i zawsze za dużo).

Wstępny plan na wycieczkę powstał bardzo szybko, na zasadzie “myszką po mapie”. Tematem przewodnim nie było zwiedzanie, a po prostu przejechanie się fajnymi górskimi drogami. Nie było trudno ustalić przebieg - wyszedłem z założenia, że im więcej bocznych dróg w pobliżu gór, tym lepiej. Do tego dwie trasy były obowiązkowe z racji swej sławy: Szosa Stu Zakrętów między Radkowem a Kudową Zdrój oraz Przełęcz Salmopolska między Szczyrkiem a Wisłą. Po ustaleniu punktów noclegowych w sensownych odległościach w miejscowościach typowo turystycznych, przyszło tylko dodać miejsca, które warto zobaczyć po drodze i voillà - plan gotowy.

Noclegów na kwaterach szukaliśmy ad hoc, bez wcześniejszych rezerwacji, gdyż nie mieliśmy pewności czy uda się wyrobić plan. Poza tym, im więcej wolności i swobody w potencjalnym modyfikowaniu trasy, tym lepiej. Ostatecznie, założone z góry punkty noclegowe nie zmieniły się.

A z bagażami... w piątkowy wieczór przed wyjazdem dokonał się cud. Okazało się, że uda nam się tak spakować, żeby jechać z małymi, poręcznymi bocznymi kuferkami 21L zamiast kobylastych Givi E41, z którymi SVka wygląda i zachowuje się jak przeładowany osioł! Po takim pozytywnym odkryciu pozostało się tylko wyspać i w drogę. Czas na konkret... i winkle.

Dzień 1. Warszawa - Niesulice (430 km) (http://goo.gl/maps/yUbzr)

Winkle... może nie dzisiaj. Blisko 400 km jazdy na wprost nie jest szczytem motocyklowej rozrywki i raczej służy do szybkiej teleportacji w rejony startu właściwego, czyli w tym przypadku na zachód Polski. Patrząc na powiększającą się kwadraturę opony, nie mogłem się doczekać, kiedy będę mógł w końcu wykorzystać boczne fragmenty przyczepności...

Taki odcinek wybraliśmy nieprzypadkowo. Był pierwszym testem jak będziemy się czuć my i motocykl po kilkuset kilometrach w pełnym załadunku. Ja znałem swoje możliwości ale Kasia ze mną jak do tej pory przejechała najwięcej 200km i to przy rozłożeniu na cały dzień. Kto wiedział, czy zdoła wsiąść na moto następnego dnia? Dlatego na wszelki wypadek jako metę pierwszego odcinka wybraliśmy moje rodzinne strony, w domku moich rodziców nad jeziorem w Niesulicach. Najwyżej to tam spędzilibyśmy weekend, gdyby okazało się, że te moto-wycieczki nie są jednak naszym powołaniem.

Obawialiśmy się zupełnie niepotrzebnie. Jechało się doskonale i choć chwilami nużyło, to szybko zleciało. Po 4 godzinach i kilku przystankach nareszcie zjechaliśmy z autostrady w boczne, leśne drogi - zostało 50 km do celu.

Resztę tego dnia oraz cały następny spędziliśmy bycząc się nad jeziorem. Pogoda trafiła nam się doskonała, więc przy okazji przetestowaliśmy świeżo nabyte patenty żeglarskie...

Obrazek

Byliśmy też świadkami jak szkolą się kolejne zastępy żeglarzy na takiej oto pięknej DeZecie.

Obrazek

Przypomniałem sobie również, że wziąłem ze sobą aparat po to, aby co nieco udokumentować w temacie wycieczki.

Dzień 3. Niesulice - Szklarska Poręba (230 km) (http://goo.gl/maps/AuBmQ)

Koniec lenistwa, czas ruszać w drogę na świeżo umytym, objuczonym i gotowym do drogi motocyklu. Poniedziałek zapowiadał się słonecznie i upalnie. Jak się okazało - wyjątkowo upalnie.

Obrazek

Pierwszy przystanek - Zielona Góra i szybki obchód po dość opustoszałym ryneczku. Na tyle, żeby pokazać Kasi moje rodzinne miasto. Upał dawał się we znaki, co niestety nie sprzyjało spacerom.

Obrazek

Czym prędzej na moto ku zbawiennym podmuchom powietrza :)

Trasa do Szklarskiej, została wybrana z polecenia kolarza uczęszczającego często na tym dystansie. Wiodła bardzo przyjemnymi, lesistymi (co akurat jest standardem w Lubuskiem) drogami wojewódzkimi.

W międzyczasie nasze kończyny i siedziska kazały nam robić przerwy. Zatrzymywaliśmy się się w małych miejscowościach, których nazw już nawet nie pamiętam. Wystarczyła chwila odpoczynku, trochę wody, dobre lody i można ruszać dalej.

Obrazek

Punktem obowiązkowym tego dnia miało być zwiedzanie Zamku Czocha. Stanęliśmy pod bramą... i po chwili ruszyliśmy dalej. Nie dało się wytrzymać - zbyt gorąco. Grubo ponad 30 stopni w cieniu, to zdecydowanie nie jest temperatura na ciuchy motocyklowe.
Lekko zawiedzeni, bo Zamek zapowiadał się wyjątkowo ciekawie, podjechaliśmy chociaż na chwilę zobaczyć zaporę nad Jeziorem Leśniańskim. Miejsce całkiem sympatyczne, a w tamtych, dość ciepłych okolicznościach marzyło się o zamianie motociuchów na kąpielówki...

Obrazek


Obrazek

Stąd droga do Szklarskiej była coraz lepsza. Wyraźnie dało się odczuć górzyste klimaty. Coraz więcej winkli! Trasa od Świeradowa już była czystą, motocyklową przyjemnością. Piękna, leśna, kręta droga z niezłym asfaltem. Właśnie dla takich momentów miała być ta wyprawa.

Do Szklarskiej dojechaliśmy po 17. Pierwszy cel - oczywiście znaleźć nocleg. Na początku z lekką niepewnością jak to będzie, czy uda się cokolwiek znaleźć... Osiągnęliśmy sukces za drugą próbą. Upał zniechęcał do wybrzydzania. Szczególnie, że trafił się całkiem niezły pokój w pensjonacie.

Po szybkim wypakowaniu i obiedzie należało coś tu jeszcze zobaczyć. Niestety, kolejka na Szrenicę czynna tylko do 16. Szybka ocena sytuacji i zdecydowaliśmy się przejść do Wodospadu Kamieńczyka. Oczywiście zobaczyliśmy go tylko z góry, bo wejście do kanionu też było zamknięte. Ale warto było i tak - wodospad naprawdę bardzo ładny. A sam spacer, to był sympatyczny odpoczynek po całym dniu na kołach.

Obrazek


Dzień 4. Szklarska Poręba - Kudowa Zdrój (170 km) (http://goo.gl/maps/iSQR0)

Planowaliśmy, że każdego dnia wyjedziemy nie później niż o 9, aby mieć więcej czasu na zwiedzanie po drodze i po dojechaniu na miejsce. Rzeczywistość i poranne lenistwo lekko skorygowały nasze założenia. Wyjechaliśmy o 11.

W drodze do Karpacza kolejne zamkowe niepowodzenie. Do Zamku Chojnik nie dało się podjechać. Trzydziestominutowe podejście byłoby może i fajne, ale nie w motociuchach przy upalnej pogodzie. Jedziemy dalej.

Droga do Karpacza wyśmienita - znów czysta przyjemność z jazdy. W Karpaczu oczywiście na początek punkt obowiązkowy - Świątynia Wang. Dojazd do Kościoła wiązał się z podjazdem przez cały, dość stromo usytuowany Karpacz. Choć byłem już tu wcześniej to powolne wspinanie się motocyklem, pokonując kolejne miejskie zakręty było zaskakująco przyjemnym momentem. Bardzo sympatyczna miejscowość.

Obrazek

Zamkowe niepowodzenie stworzyło lukę w planie, którą szybko wypełniliśmy wjeżdżając wyciągiem krzesełkowym na Kopę. W pełnym umundurowaniu dla innych musieliśmy wyglądać bardzo egzotycznie.

Obrazek

Śnieżka była cała w chmurach. Wyłoniła się raptem na pół minuty. Nie chcieliśmy jej dzisiaj zdobywać, ale fajnie, że chociaż udało się ją zobaczyć.

Obrazek

Obrazek

Następne do zwiedzania było Westernowe Miasteczko.

Obrazek

Jakby to ująć, “dupy nie urywa”. Nastawione na dzieciaków. Najfajniejszym punktem był spotkany Jerzy Kryszak w stajni...

Obrazek
Prawda, że podobny? Ale autografu nie chciał dać...

W międzyczasie w górach zaczęła się przewalać burza. Niebo pociemniało złowrogo i postanowiliśmy przeczekać aż się trochę przetrze. Czuliśmy, że dzisiaj zmokniemy. Przed nami było około 150 kilometrów do Kudowy i nie mogliśmy dłużej czekać. Szkoda byłoby zaliczyć sławną Szosę Stu Zakrętów w deszczu i po ciemku...

Obrazek

Pod kolejny zamek, tym razem Książ, z racji późnej pory nawet nie podjeżdżaliśmy. Totalna zamkowa klapa...

Burza, która się kotłowała, nieszczególnie obniżyła poziom panującego wówczas upału. Było parno, co dodatkowo spotęgowało odczuwalną temperaturę. Cały dzień już nas dość mocno wymęczył. Przed wyczekiwaną na koniec winklową “wisienką na torcie” dłuższy odpoczynek w Radkowie. Oczywiście na lody.

Zaczęło intensywnie padać. Podopinaliśmy zamki, kieszenie i w drogę. Pierwsza myśl po pokonaniu kilku serpentynowych zakrętów - jest genialnie! Połykaliśmy kolejne winkle i choć było mokro, przez co trzeba było jechać ostrożnie, nie pochylać się zbyt mocno oraz zmniejszyć dynamikę to przejazd był rewelacyjny. 20 kilometrów przeleciało bardzo szybko, zbyt szybko, aż trochę było żal. A SVka, pomimo pełnego załadowania, dawała sobie radę wyśmienicie.

Sam asfalt na drodze do najlepszych nie należał. Sporo dziur spowodowało, że niektórych zakrętów nie dało się płynnie przejechać. Kilka fragmentów zdecydowanie nadaje się do remontu. Nie zmienia to faktu, że drogą naprawdę warto się przejechać. Przeżycia dla świeżaka, po pierwszym przejeździe serpentynami - na pewno niezapomniane.

Zmęczeni, choć szczęśliwi po intensywnym dniu, po raz kolejny za drugim trafem znaleźliśmy nocleg. Tym razem nie najtańszy niestety. Zaczęło zmierzchać więc zostało nam niewiele czasu na obiad i zwiedzanie.

Z pobieżnych obserwacji Kudowa Zdrój wydała nam się dość nudnym miasteczkiem dla emerytów, choć z całkiem urokliwym “centrum” przy uzdrowiskach.

Obrazek

Obrazek

Na koniec dnia obaliliśmy po kubeczku wody o piekielnym, siarkowodorowym aromacie - ot tak na wzmocnienie, bo rzekomo zdrowa.

Dzień 5. Kudowa Zdrój - Szczyrk (330 km) (http://goo.gl/maps/3kfAE)

Z Kudowy wyjechaliśmy w deszczowe przedpołudnie. Dzień zapowiadał się dosyć ciężko. Do przejechania mieliśmy ponad 300km po nizinach. Chcieliśmy je pokonać jak najszybciej w tym długi, płaski odcinek Górnego Śląska, który uznałem za niewarty moto-uwagi. Zatem - ku górom - do Szczyrku. Sama trasa, zgodnie z przewidywaniami, niczym szczególnym się nie odznaczyła.

Z perspektywy czasu jednak żałuję, że z Kudowy Zdrój uderzyliśmy wprost na Kłodzko i dalej w kierunku A4. Szkoda trochę, że nie pojeździliśmy więcej po Kotlinie Kłodzkiej. Podobno sporo tam ciekawych dróg...

Podczas całego wyjazdu, to ja jako mężczyzna zwykle polowałem na...
Obrazek

Również trudno było się obejść bez wzmacniaczy poziomu skupienia i koncentracji.

Obrazek

A po udanym polowaniu, kobieta przynosiła deserek...

Obrazek

Po dojeździe do Szczyrku, zaaplikowaliśmy znany i skuteczny algorytm poszukiwaczy noclegu, tzn. zjedź w boczne uliczki i szukaj ciekawych kwater. W Szczyrku było już trochę trudniej, bo ilość prób doszła do ponad dziesięciu, choć mieliśmy okazję też powybrzydzać. W efekcie znaleźliśmy najlepszą kwaterę i za najniższą cenę podczas wyjazdu.

Wieczorem zobaczyliśmy kolegę z rodziny orzeszkowców. Z tych co lubią przegryźć owadem w trakcie jazdy.

Obrazek

Niestety wyszedł z niego burak paląc gumę i kręcąc do odciny 3 metry od zajętych stolików ogródka restauracji...

Szczyrk bardzo nam się spodobał. Naprawdę piękne, malownicze miasteczko. Najprawdopodobniej wrócimy tam... na narty.

Obrazek

Obrazek

Dzień 6, 7. Szczyrk - Zakopane (220 km) (http://goo.gl/maps/J6rIs)

Dzień zapowiadał się jak motocyklowa wycieczka do raju. Piękna, słoneczna pogoda i mnóstwo winkli.

Gotowi do drogi.

Obrazek

Obrazek
(Znajdź 3 różnice na zdjęciach ;-))

Na początek przejazd do Wisły przez Przełęcz Salmopolską, czyli to co motocykliści lubią najbardziej. Świetna, szeroka droga, mnóstwo serpentynowych zakrętów, całkiem niezły asfalt - rewelacja! A podczas przejazdu, występował poziom zadowolenia kierowcy często określany jako “banan na ryju”. Tylko znów za szybko się skończyło, aż miałem ochotę wrócić i przejechać jeszcze raz.

Dalsza droga od Wisły przez Istebną i dalej w kierunku Żywca była zdecydowanie najlepszą i najurokliwszą trasą z całego wyjazdu. Nawet nie chodzi o agrafki i serpentyny tylko o zwyczajną przyjemność z jazdy. Kręta trasa, szczytami wzgórz - czego chcieć więcej?

Obrazek

Obrazek

Od Żywca, przez Suchą Beskidzką podróżowało się również sympatycznie, choć bez fajerwerków. Jechaliśmy bocznymi drogami. Coraz ciekawiej zaczęło się robić za Suchą Beskidzką, w kierunku Zakopanego, wjazd od strony Kościeliska. Tatry były coraz bliższe i coraz większe.

Obrazek

W końcu dojechaliśmy do Zakopanego. A tam oblężenie! Tłumy ludzi, korki i poważny problem ze znalezieniem noclegu. Dotychczasowy sposób na kwaterę zawiódł na całej linii. Nikt nas nie chciał przyjąć - odmawiano bo wszystko zajęte. Po godzinie poszukiwań udaliśmy się na dworzec, żeby popytać zawodowych naganiaczy. U nich też krucho... w końcu pojawił się cel, lecz dużo dalej niż planowaliśmy. Trafił nam się bardzo średni pokój za niemałą cenę, ale nie było już czasu żeby wybrzydzać. Nie mieliśmy gwarancji, że znajdziemy coś lepszego.

To był zdecydowanie najlepszy dzień pod względem motocyklowych wrażeń. Pozytywnie zmęczeni końcówkę dnia spędziliśmy oczywiście sącząc browar na Krupówkach.

Dzień 7. Tatry - dzień bez motocykla

Zgodnie z założonym planem, tego dnia mieliśmy zwyczajnie połazić po tatrzańskich szlakach. Na celowniku - Dolina Pięciu Stawów przez Świnicę i Zawrat. Pogoda na treking doskonała. Uzbrojeni w adiki i polary ruszyliśmy na podbój Tatr...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po wdrapaniu się na Świnicką Przełęcz przeszliśmy na drugą, ciemną stronę Tatr. Zimny wicher chciał nam urwać głowy, a Świnica zasnuła się mrocznymi chmurami.

Obrazek

Usłyszeliśmy od schodzących turystów, że na górze jest ślisko, deszczowo i zimno. Szybko zweryfikowaliśmy nazbyt ambitne plany i pokornie udaliśmy się z powrotem do Kasprowego Wierchu. A wydawało się, że pogoda jest doskonała...

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W zasadzie, to mieliśmy szczęście, że panujące warunki odwiodły nas od pierwotnego planu. Dość przeszacowaliśmy swoje siły, bo już schodząc z Kasprowego, po 9h marszu poczuliśmy mocne zmęczenie. Czułem każdy kamyk pod stopami, a Kasia żałowała, że solidaryzując się ze mną nie ubrała swoich moto-trekkingowych koszmarków.

Obrazek

Obrazek

Dzień 8. Zakopane - Warszawa (450 km) (http://goo.gl/maps/EYvXJ)

W ostatni dzień zostaliśmy praktycznie wyrzuceni z kwatery, bo nie doczytaliśmy, że doba hotelowa trwa do 9.30. Ale wyszło doskonale, bo dzięki temu zamiast od razu do Warszawy, pojechaliśmy pod Polanę Szymoszkową zjeść śniadanie z widokiem na Giewont.

Obrazek

Do Szymoszkowej mamy dość sentymentalny stosunek. Tam zeszłej zimy nauczyliśmy się śmigać na nartach.

Obrazek

Trasa do Warszawy była trudna. Tłok był straszny i czuło się w powietrzu, że jest dużo bardziej niebezpiecznie niż zwykle. Do tego niemały dystans do pokonania.

Tu na ostatnim zdjęciu z wyprawy, gdzieś w połowie trasy do Warszawy.

Obrazek

Chyba wprawa po całym tygodniu na motocyklu sprawiła, że czułem się wyśmienicie psychofizycznie przez całą powrotną trasę. Pomimo dość trudnych warunków drogowych, dojechaliśmy bez żadnych kłopotów. Jak zwykle - zmęczeni i szczęśliwi. A ja pomyślałem, że chyba spiszę relację, żeby nie zapomnieć tej genialnej wycieczki.

A następnym razem Alpy...


Ostatnio edytowano 10 paź 2012, o 10:14 przez bilb0, łącznie edytowano 1 raz



9 paź 2012, o 10:49
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 14 maja 2010, o 17:03
Posty: 496
Lokalizacja: warszawa/otwock
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650N K6 sprzedany
Post Re: Polskie górki 18-25.08.2012 [Szklarska Poręba -> Zakopan
No cóż, cieszy bardzo fakt, że moja była (chodzi o motocykl :mrgreen: ) się nie marnuje, trafiła widać w dobre ręce. Ciekawa wycieczka okraszona dobrą fotografią i opisem. Życzę wielu bezpiecznych i bezawaryjnych kilometrów.

_________________
Przekaż 1% podatku na zakup mojego nowego sprzęta


"nie puszczone bąki unoszą się do głowy, stąd biorą się posrane pomysły"


9 paź 2012, o 21:59
Zobacz profil
japoński tamburyniarz
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 7 mar 2010, o 02:19
Posty: 292
Lokalizacja: RKR / Warszawa
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650S 2006
Post Re: Polskie górki 18-25.08.2012 [Szklarska Poręba -> Zakopan
Fajnie się czyta, gratuluję wyprawy!

_________________
SV 650 S K6


9 paź 2012, o 22:13
Zobacz profil
SV Rider
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 23 lut 2010, o 02:22
Posty: 7755
Lokalizacja: WPR
Płeć: mężczyzna
Moto: TT1050
Post Re: Polskie górki 18-25.08.2012 [Szklarska Poręba -> Zakopan
Fajna relacja :) Narobiłeś mi smaku na nasze góry, dawno nie byłem...

_________________
Triumph Tiger 1050 << bikepics


10 paź 2012, o 00:13
Zobacz profil
motocyklista
Avatar użytkownika

Dołączył(a): 20 sty 2012, o 14:23
Posty: 171
Lokalizacja: Zielona Góra
Płeć: mężczyzna
Moto: SV1000S
Post Re: Polskie górki 18-25.08.2012 [Szklarska Poręba -> Zakopan
Tylko pozazdrościć ;)


10 paź 2012, o 00:25
Zobacz profil WWW
motorowerzysta

Dołączył(a): 18 wrz 2011, o 12:19
Posty: 60
Lokalizacja: Warszawa
Płeć: mężczyzna
Moto: SV650N K6
Post Re: Polskie górki 18-25.08.2012 [Szklarska Poręba -> Zakopan
fibat, "Twoja była" zdecydowanie się nie marnuje. To kawał świetnego motocykla - szkoda by było nie jeździć :) Tylko ten przebieg rośnie w zastraszającym tempie... ;)

Dzięki za pozytywny feedback! :)


10 paź 2012, o 00:58
Zobacz profil
rowerzysta

Dołączył(a): 6 wrz 2010, o 15:57
Posty: 43
Lokalizacja: Bydgoszcz
Płeć: mężczyzna
Moto: sv 650 N k8
Post Re: Polskie górki 18-25.08.2012 [Szklarska Poręba -> Zakopan
Gratuluje swietnej wyprawy. Bardzo dobrze sie czyta twoja relacje :)


11 paź 2012, o 21:52
Zobacz profil WWW
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 7 ] 

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by STSoftware.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL