W trasie nie leciałem, zaczep na baku o niebo lepszy, poza tym stomp gripy w zestawie dostałem.

Na razie nie znalazłem nic takiego :-)

A kogo to interesuje?
Na pewno wypali wszystko co jej do baku wleje

Razor, trafiłeś w samo sedno, tyle że browar przywalił szyderą :-)

Warte czy nie warte.



(a szydera musi być )

Potestuję trochę więcej to napiszę jak się sprawuje.

Stomp, jak dla mnie ma sens mam u siebie dość długo, ja miałem problem aby się złapać na VTR dobrze, z Hamowaniem nie widzę problemu, natomiast jest przed szkoleniem a nie po. Marek mi powiedział że prędzej czy później i tak to zdejmę Czy niszczy kobi? Tak niszczy, mam już trochę powycierane kolana...

No jak jesteś przed, to może w hamowaniu nie przeszkadzać
Niby Marek mówi, ale dużo osób po szkoleniu zakłada... i patrząc na motocykle zawodników też większość ma..
Regulowane sety też by się przydały, łatwiej wtedy dopasować (ale ceny zabijają).

To chyba ma tyle samo zalet co i wad..

Panowie i panie.
Wchodzicie na stronę http://www.rolep.pl/gumy.html
Kupujecie sobie metr bieżący takiej maty i wycinacie co chcecie. Mata jest porowata samoprzylepne nie niszczy stroju daje trzymanie.

O Matko! Zapomniałem zupełnie o moim wątku sprzed 6 lat. Wtedy rozważałem CBR600RR, ale nie kupiłem jej. Teraz zaczynam rozważać CBR600F ale 2012 rok. Testowałem RR i jest zbyt agresywna do miasta. Fka 600 martwi mnie żałosnym schowkiem pod siedzeniem. Siedzenie w Fce i tak bym singlował, zawsze jeżdżę sam, a i sprzęt nabiera lepszego wyglądu, pytanie tylko czy pod zadupkiem byłby jakiś schowek?

Tak na marginesie - z racji że 99% mojej jazdy to miasto to sądzę, że przesiadka na 600F wiele nie zmieni, a może nawet pogorszy. Na innym forum pewien gość zwrócił moją uwagę, że być może jestem znudzony jazdą szybkim motocyklem zbyt wolno - brzmi jak brzmi, ale w świetle przepisów (nie mówię o bezpieczeństwie) SV to mega szybkie moto ;-)

Bierz litrową svkę w N i po problemie i wygodniej i szybciej

Nie chcę nakeda. Lubię plastik, ale nie taki mega agresywny. SVs mi bardzo pasuje, gdyby tylko nie potrzebowała 1000 m na złapanie 200 ze 180 ;-)

To był zart z twojej strony

No przy silnym wietrze na autobahnie dojście do 200 sporo czasu (miejsca) zajmuje.

czego ty chcesz 200 250 300 ja miedzy wioskami osiagam 200 a potem hebel mam swoja sv 650 s juz 5 lat i nie potrzebuje wiecei niz 200 pompe i klamke mam gsx r1000 a jazda przy 200 po autostradzie na dluzszą mete to meczarnia. Wiec morze trzeba sukac cos wyzej moze 1000 albo inna marka

pomijając fakt ze przy silnym wietrze to kazdym miota jak chce nawet puszką wiec ??????

Mieszkając w Łodzi, gdzie krzyżują się autostrady, chce się z tego jakoś tam korzystać. SVką nawet nie chce mi się wyjeżdżać. Pomijając przepisy, mało aut jedzie przepisowo. Jazda po lewym z przelotem około 160km/h nie daje poczucia komfortu ucieczki do przodu. SVs jako bike do miasta i pod miasto - 100% zadowolenia. Ale gdybym chciał jechać na szybki wypad do Wawy - 123 km od siebie - wolałbym pojechać bocznymi drogami. Faktem jest, że takich wypadów po autostradzie może uskuteczniłbym kilka w roku.

Przecież autostrada to najgorsza nuda jaka może być ... obojętnie czy sie jedzie 100, 200 czy 300 ...

Często latam wwa-lodz i jest to masakra.. Umiem juz supermana, siedzieć na baku i przesiadac sie na bok moto. Nudy w h.

Zgadzam się - jak musisz jechać więcej niż powiedzmy 50 kilometrów. Już zupełnie na poważnie, to wiem że mam deczko wydumany problem, bardziej wynikający z nudy, nie z realiów. Zderzyłem ten swój NIBY problem na kilku forach i dość często pojawił się argument, żebym trzymał SV, zwłaszcza w swojej dopieszczonej wersji, i ewentualnie dokupił sobie inne moto, np dedykowane do tras. Na kilku English forach przeczytałem, że ci którzy głównie jeżdżą w mieście (np dojeżdżają do pracy kilkanaście, dziesiąt kilometrów) mając do dyspozycji ileś tam motocykli zawsze chętnie wracali do SV. Mnie niestety brakuje doświadczenia w posiadaniu kilku rodzajów moto - moje pierwsze to jajko, a potem po przerwie SVs. Dosiadałem kilku sprzętów - ale przejażdżka kilku kilometrów to nie to samo co użytkowanie regularne.

To co teraz napiszę nie będzie świadczyło o dojrzałości życiowej - pamiętam, jak jechałem na spotkanie do Wawy, jeszcze A2 nie było do stolicy i jechałem przez Rawę. Wyjechałem na dwa pasy i za Rawą na dupie usiadł mi mocny Merc. Po kilkunastu kilometrach próby ucieczki do przodu, gdzie non stop był vmax odpuściłem gościa. I tak jest za każdym razem kiedy wjadę na obwodnicę. Wiem, wiem, mam syndrom bycia "Miss Obwodnicy"